Wstałam powoli otrzepując się z białego puchu który nazbierał się gdy siedziałam. Szłam z stronę wyjścia z cmentarza. Obok mnie przeszła posta w kapturze. Po chwili zorientowałam się że coś mu wypadło. Był już daleko i nie słyszał mojego wołania albo nie chciał słyszeć. Podniosłam z ziemi małą białą kopertę. Z przodu napisane był ładnym pismem Mark Tomlinson. Co on chciał od mojego ojca ? Czy to ten kryminalista którego tak szuka ? Ale z kąt by mógł wiedzieć że znam Marka ?
Może nie powinnam ale ciekawość mnie zżerała od środka aby zobaczyć co jest w środku. Powoli otworzyłam kopertę wyciągając z niej kartkę zgiętą w pół.
Witaj,
Widzę że dniami i nocami dobrze się bawisz ? Ostatnio jak Cię widzę
miewasz się bardzo dobrze. A w szczególności
pośród znajomych, prawda ?
Nie sądziłem że będziesz się tak lenił.
Lecz ja nie o tym chciałem ci pisać.
Dzisiaj o godzinie pierwszej w nocy będę w jubilerze, będę czekał
na Ciebie 15 minut, a później zrobimy to co
do nas należy. Chcę z tobą o Kimś porozmawiać.
O kimś o kim mi nie powiedziałeś. Nie zrobiłeś mi tego
zaszczytu...
Radze Ci przyjść, inaczej może się komuś coś stać, a sadze
że tego nie chcesz..
Włożyłam pergamin z powrotem do koperty , a potem do kieszeni. O kim mu nie powiedział ? O mnie ?
Tyle pytań kłębiło się w mojej głowie, a na żadne nie znam odpowiedzi. Nie ważne. Zaniosę tę wiadomość do ojca, ale pierw muszę odwiedzić kawiarnię w której pracuje i sprawdzić czy wszystko jest na jutrzejszą uroczystość. Ruszyłam w dalszą drogę. Powoli się ściemniało. Szybko muszę załatwić to co trzeba i wrócę do domu.
Kawiarnia nie znajdowała się daleko. Już po chwili wchodziłam do środka. Zadzwonił dzwoneczek przyczepiony przy drzwiach obwieszczając że ktoś wchodzi. Dzisiaj miał zmianę Josh. Zdjęłam kurtkę i powiesiłam na wieszaku. Podeszłam do lady przy której stał mój znajomy.
-Cześć- przywitałam się z nim stając za ladą.
-Siema, przyszłaś z czymś konkretnym ? Nie masz dzisiaj zmiany.
-Przyszłam zobaczyć czy wszystko jest przygotowane na jutro. Wiesz że to jest dla mnie naprawdę ważne.
-Wiem, wiem.
Weszłam na zaplecze. Otworzyłam szafkę z naczyniami. Przeliczyłam wszystko dokładnie. Wszystko musi by idealnie. Jest to spotkanie biznesowe więc bez alkoholu się nie obędzie. Muszę też wziąśc pod uwagę że talerze mogą się stłuc. Zajrzałam też do spiżarki czy wszystko jest nienaruszone. Wszystko się zgadzało.
Wyszłam z zaplecza. Przy jednym ze stolików siedział mój tata ze znajomymi. Dobrze się składa. Nie będę musiała na niego czekać do niewiadomo której godziny.
Podeszłam do jego stolika. Zauważył mnie dopiero gdy położyłam kopertę przed nim. Spojrzał na mnie zdziwiony.
-To od twojego kryminalisty.
-Spotkałaś się z nim ?!
-Nie. Przypadek.
Odeszłam od nich zbierając kurtkę z wieszaka. Założyłam ją na siebie. Wyszłam z kawiarni żegnając się z Joshem. Szłam teraz prosto do domu. Nie zważając na nic. Było około 20 godziny. Jako że jest już zima było już ciemno. Drogę oświetlał księżyc i latarnie. Mało osób teraz wychodziło z domów. Było jeszcze zimniej niż wcześniej. Śnieg dalej prószył nie ustając i towarzyszył mi prze całą drogę do domu.
Otworzyłam drzwi kluczem gdyż nikogo nie było. Zdjęłam buty i kurtkę powiesiłam na wieszaku.
Weszłam po schodach na górę. Weszłam do mojego pokoju. Podchodziłam do łóżka ale niestety poślizgnęłam się na mojej bluzce.
-Kurwa ! Powinnam tu posprzątać! -mówiłam do siebie. Wstając zauważyłam że coś jest przyczepione pod łóżkiem. Odczepiłam notes przypominający pamiętnik. Usiadłam na łóżku obracając w dłoniach zeszyt. Otworzyłam na pierwszej stronie. Tym samy pismem co był napisany list od kryminalisty było tu imię i nazwisko właściciela owego pamiętnika. Louis Tomlinson ? Kto to jest ? I dlaczego jego pamiętnik był w tym pokoju. Czy to ktoś z rodziny o kim mi nie powiedzieli ? Pismo ma strasznie podobne do tego które było na liście. Czy ten pokój należał do Louisa ?
Nie powinnam czytać tego pamiętnika. Chociaż pewnie bym znalazła odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Schowałam go to szkatułki którą również tu znalazłam. Przy otwieraniu wydała z siebie melodie.
Położyłam się na łóżku patrząc w sufit. Nie wiadomo kiedy zasnęłam.
Obudziły mnie głośne rozmowy z dołu. Spojrzałam na zegarek. Było po 24 godzinie. Zwlekłam się z łóżka i weszłam do łazienki. Przyprowadziłam się jakoś do porządku i zeszłam na dół. Tak jak się spodziewałam w salonie siedział mój ojciec z kolegami z pracy.
-Obudziliśmy cię ? Przepraszam.
-Nic się nie stało. Nie spałam.-skłamałam.
Uśmiechnął się lekko do mnie i wrócił do rozmowy. Korzystając z tego że jest zajęty ubrałam się i wyszłam z domu. Nie pozwolił by mi wyjść o tej porze.Nawet jeżeli jestem pełnoletnia. Nie mam co robić o tej porze ale bym nie zasnęła bo znając życie będą tam jeszcze jakiś czas hałasować. Szłam przez puste uliczki miasta przyglądając się oświetlonym wystawą. Coś mi dalej nie dawało spokoju. O czymś zapomniałam, ale nie mam pojęcia o czym.
Przechodziłam właśnie obok jubilera. Chwila ! Przecież mieli tu być o pierwszej w nocy !
Nie mogłam nic więcej zrobić bo usłyszałam wybuch a po chwili wylądowałam pod drzewem. Poczułam ostry ból na głowie. Przetarłam ręką skroń. Spojrzałam na dłoń. Była na niej krew. Cholera. Przecież wiedziałam że tu będą.
Zaczęło mi się kręci w głowie. Siedziałam z głową w dół. Słyszałam alarm z jubilera. Podbiegła do mnie jakaś postać. Widziałam tylko jego buty. Usłyszałam załadowanie broni. Ten ktoś chce mnie zabić ? Co sie dziwić, jest kryminalistą.
-Kim jesteś, i czego chcesz ?! -Nie odpowiedziałam. Nie miałam zamiaru. Niech robi co chce. Zauważyłam drugą parę czarnych butów.
-Zostaw ją.-usłyszałam zimny ton głosu. Chce mnie ratować ? Nie podnosiłam głowy. Dalej wzrok miałam wbity w buty przestępców.
-Chcesz ją zostawić? Ty chyba oszalałeś !-fuknął jeden z nich-Ona widziała co zrobiliśmy.
-I tak nic nie powie, Prawda ?-zwrócił się do mnie ale nie odpowiedziałam. Usłyszałam wycie syren policyjnych.-Idziemy !-Odeszli ode mnie i wsiedli do jakiegoś samochodu . Nie wiem dlaczego mi się to teraz przydarzyło ! Wstałam i uderzyłam pięścią o korę drzewa. Krzyknęłam głośno. Czułam jak rana mi pulsuje. Bolało strasznie. Wszystko mi pomału wirowało. Opierałam się plecami o drzewo i przymknęłam oczy.
-Rebecca !-usłyszałam głos znajomego detektywa. Otworzyłam oczy i uniosłam głowę. -Matko kochana-Złapałam się za skroń z której dalej ciekła krew.
Przyjaciel mojego ojca dzwonił gdzieś. Okazało się że na pogotowie. Zanim przyjechali , zjawił się mój ojciec. No pięknie.
-Co ty sobie wyobrażasz ?!-ojciec chwycił mnie za ramiona i lekko potrząsnął. Ale to wystarczyło aby silne bóle powróciły- Wychodzisz tak późno z domu i jeszcze zostajesz ranna przez jakiegoś pieprzonego kryminalistę ! Nie masz prawa wychodzi z domu tak późno !
-Dlaczego chcesz mi tak bardzo rozkazywać ?! Mam już dziewiętnaście lat, a ty mnie trzymasz jak w niewoli. Wszystko robisz co chcesz ! Wiesz co ? Czasem myślę że ten twój "kryminalista" jest kimś bliskim dla ciebie , a ja o niczym nie wiem !-łzy cisnęły mi się do oczu ale je opanowałam. Inni byli zajęci swoimi sprawami. Sprawdzali wszystko, przesłuchiwali innych świadków i badali miejsce które zostało zniszczone- Nigdy nie pokazałam ci jaka tak naprawdę jestem ! I nie będziesz wiedział ! Nie ma takiego mężczyzny który by ze mnie to wyciągnął ! I nie lubię jak mi rozkazujesz ! Jestem dość dorosła i mogę za siebie odpowiadać ! Więc daj mi spokój !
-Nie. Dopóki mieszkasz z nami mogę robić co chce !
-Dobra! Ale się wyprowadzę i będzie po sprawię!
-Niby gdzie ?
-Mam pracę, więc wystarczy mi na ..-zaczęło mi się strasznie kręcić w głowie i widziałam tylko czrne plamki przed oczami.
Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu. Widziałam czyjś cień za mną. Do pomieszczenia jeszcze ktoś wszedł. Zamknęłam oczy i udawałam że śpię.
-Mark i co z nią ?-a więc są tu moi rodzice.
-Lepiej, na szczęście nic poważnego jej nie zrobił.
-To dobrze.
Udawałam że się właśnie budzę. Odwróciłam się w stronę rodziców.
-Nic mi nie jest.
-Rebecca.. To moja wina. Gdyby nie ja to..
-Nie tato to nie twoja wina. Nie obwiniaj się.
Nie odezwał się.
-Która godzina ?
-10:23.
-Musze iść do pracy .
-Nie, odpoczywaj.
-Musze iść. To dla mnie ważny dzień.
-Dobrze.
Wstałam powoli z łóżka. Miałam opatrzone rany.Wyszłam z pomieszczenia i szłam do swojego pokoju. Dalej bolała mnie głowa. Wzięłam ciuchy na przebranie i poszłam do łazienki. Zrobiłam wszystkie poranne czynności i ubrałam się w przygotowane ciuchy. Utrudniał mi to ból głowy. Wczoraj ten mężczyzna darował mi życie. Ale dlaczego ?
Przyjęcie jest o 15 a muszę tam by szybciej żeby wszystko przygotować. Założyłam buty i zeszłam na dół.
Przygotowałam sobie szybko kanapki.Usiadłam przy stole i powoli je jadłam. Do pomieszczenia weszła mama.
-Jak się czujesz ?
-Dobrze.
-Wiesz że jak nie chcesz to nie musisz tam iść. Wcale nie musisz pracować. A jak chcesz to...
-Nie ma takiej potrzeby-uśmiechnęłam się do niej.
-Jesteś pewna ?
-Tak.
Wstałam od stołu zasuwając za sobą krzesło. Jay cały czas mi się przyglądała.
-Ja będę już szła. Pa !
-Pa, skarbie ! Uważaj na siebie.
Byłam obok kawiarni. Weszłam bez problemu do środka. Otwarte ? Dziwne. Josh nigdy nie zapomina zamknąć za sobą drzwi.
Zdjęłam powoli kurtkę rozglądając się.
-Josh ? Jest tu ktoś ?- nikt mi nie odpowiedział. Rozejrzałam się. Nic nie zniknęło. W kasie też wszystko jest. Może po prostu zapomniał zamknąć. Teraz nie mogę się tym przejmować. Muszę przygotować wszystko. Stoły były już połączone. Najwyraźniej Josh chciał mi pomóc. Wyjęłam z szafki przygotowane białe obrusy i starannie je rozłożyłam na stołach. Porozkładałam wszędzie różne dekoracje.
Całe jedzenie było gotowe, zrobione wcześniej przez kucharzy. Zaczęłam rozkładać talerze i sztućce.
Na koniec zajęłam się całą resztą.
Gdy wszystko było gotowe była godzina 14:30. Miałam jeszcze pół godziny. Usłyszałam dzwoneczek oznajmiający że ktoś wszedł. Odwróciłam się w tamtą stronę. Mark.
-I jak ?
-Wszystko jest już gotowe.
-Widziałaś tego przestępce ?
-Nie-weszłam za ladę-Mam pytanie.
-Wal śmiało.
-Ty masz jakąś tajemnicę , prawda ? Chodzi o to czy masz syna ?
-Syna ? Chciało by się. Nie mam i nigdy nie będę miał. Skąd ci to przyszło do głowy ?
-Nie ważne. Nie było pytania. Idź już.-wyganiałam go. Odchodził .
-Jakbyś widziała kogoś podejrzanego to dzwoń.
-Jasne.-Pomachałam mu. Ukucnęłam i chciałam sięgnąć po coś co było pod ladą. Dotknęłam czegoś, ale to było miękkie i ciepłe. Niemożliwe. Dlatego było otwarte. On cały czas tu siedział. Zauważyłam broń. Wzięłam ręce i wstałam. Wpatrywałam się w plecy Marka. I co mam zrobić ? Powiadomić go czy raczej nie?-Tato.-poczułam mocny ból na kostce. Wygięłam usta w grymasie.
-Co się stało ?-ściskał coraz mocniej. Mogłam go wydać ale wtedy by mnie zabił. A to nie było by miłe. Nie mogłam wyrwa nogi . Bolało jak diabli.
-Nie. Chce ci powiedzieć że wrócę dzisiaj później do domu.-Mark uśmiechnął się do mnie miło.
-Uważaj na siebie.-ostatnie co powiedział i wyszedł. Świetnie , zostałam sam na sam z mordercą. Tylko co teraz mam zrobić ? On dalej trzyma mnie za nogę.
-Odwróć się.-wydał mi polecenie. A ja powoli odwróciłam się w tył. Położyłam ręce na drugiej ladzie. Westchnęłam. To będzie mój koniec. Mężczyzna wyszedł z pod lady i stał centralnie za mną wymierzając mi bronią w głowę. Chciałam lekko odwrócić głowę żeby zobaczyć jego twarz ale przerwał mi to jego głos.-Radze ci tego nie robić. Inaczej możesz zginać a sadze że tego nie chcesz.-Miał rację, chciałam żyć, ale czy warto ? Sama nie wiem. Wydarzenie z przeszłości powtarzają się. Nie chcę cierpieć jak kiedyś. Poczułam jak bronią zjeżdża coraz niżej. Zaczepił o wisiorek. Chwyciłam za niego aby mi go nie zabrał.
-Tego ci nie dam.
-Puść-Nie robiłam tego. Nie chciałam aby go zabrał. To była cenna pamiątka po rodzicach. Lekko szarpnął. Wiedziałam że w końcu nie będzie czekał aż ulegnę. Kryminaliści często są niecierpliwi. Chcą aby na ich wyszło. Ze mną tak nie jest. Nie potrafię ulegać. Jestem stanowcza i pewna tego co się stanie.
Impulsy bólu w karku przeszły po moim całym ciele. Uderzył mnie bronią w kark. Powieki mi się przymykały. Wpadłam w silne ramiona, a naszyjnik został zerwany. Czułam jak mnie kładzie na zimnej podłodze, ale robił to delikatnie. Lekko otworzyłam oczy. Ujrzałam jego twarz lecz nic nie zrobił.
-Coś ty zrobił ?
-Nic.-powiedział. A potem głucha cisza i ciemność. Nie widziałam już niczego. Byłam sama w swoim opustoszonym świecie. Tutaj nikogo nie było tylko ja i moje myśli i zdarzenia ze snów. To były moje myśli skrywane w głębi serca. Nie pokazałabym ich nikomu. Wszystko robię sama i tak zawsze zostanie. Nikt mi nie pomoże.
-Cześć- przywitałam się z nim stając za ladą.
-Siema, przyszłaś z czymś konkretnym ? Nie masz dzisiaj zmiany.
-Przyszłam zobaczyć czy wszystko jest przygotowane na jutro. Wiesz że to jest dla mnie naprawdę ważne.
-Wiem, wiem.
Weszłam na zaplecze. Otworzyłam szafkę z naczyniami. Przeliczyłam wszystko dokładnie. Wszystko musi by idealnie. Jest to spotkanie biznesowe więc bez alkoholu się nie obędzie. Muszę też wziąśc pod uwagę że talerze mogą się stłuc. Zajrzałam też do spiżarki czy wszystko jest nienaruszone. Wszystko się zgadzało.
Wyszłam z zaplecza. Przy jednym ze stolików siedział mój tata ze znajomymi. Dobrze się składa. Nie będę musiała na niego czekać do niewiadomo której godziny.
Podeszłam do jego stolika. Zauważył mnie dopiero gdy położyłam kopertę przed nim. Spojrzał na mnie zdziwiony.
-To od twojego kryminalisty.
-Spotkałaś się z nim ?!
-Nie. Przypadek.
Odeszłam od nich zbierając kurtkę z wieszaka. Założyłam ją na siebie. Wyszłam z kawiarni żegnając się z Joshem. Szłam teraz prosto do domu. Nie zważając na nic. Było około 20 godziny. Jako że jest już zima było już ciemno. Drogę oświetlał księżyc i latarnie. Mało osób teraz wychodziło z domów. Było jeszcze zimniej niż wcześniej. Śnieg dalej prószył nie ustając i towarzyszył mi prze całą drogę do domu.
Otworzyłam drzwi kluczem gdyż nikogo nie było. Zdjęłam buty i kurtkę powiesiłam na wieszaku.
Weszłam po schodach na górę. Weszłam do mojego pokoju. Podchodziłam do łóżka ale niestety poślizgnęłam się na mojej bluzce.
-Kurwa ! Powinnam tu posprzątać! -mówiłam do siebie. Wstając zauważyłam że coś jest przyczepione pod łóżkiem. Odczepiłam notes przypominający pamiętnik. Usiadłam na łóżku obracając w dłoniach zeszyt. Otworzyłam na pierwszej stronie. Tym samy pismem co był napisany list od kryminalisty było tu imię i nazwisko właściciela owego pamiętnika. Louis Tomlinson ? Kto to jest ? I dlaczego jego pamiętnik był w tym pokoju. Czy to ktoś z rodziny o kim mi nie powiedzieli ? Pismo ma strasznie podobne do tego które było na liście. Czy ten pokój należał do Louisa ?
Nie powinnam czytać tego pamiętnika. Chociaż pewnie bym znalazła odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Schowałam go to szkatułki którą również tu znalazłam. Przy otwieraniu wydała z siebie melodie.
Położyłam się na łóżku patrząc w sufit. Nie wiadomo kiedy zasnęłam.
Obudziły mnie głośne rozmowy z dołu. Spojrzałam na zegarek. Było po 24 godzinie. Zwlekłam się z łóżka i weszłam do łazienki. Przyprowadziłam się jakoś do porządku i zeszłam na dół. Tak jak się spodziewałam w salonie siedział mój ojciec z kolegami z pracy.
-Obudziliśmy cię ? Przepraszam.
-Nic się nie stało. Nie spałam.-skłamałam.
Uśmiechnął się lekko do mnie i wrócił do rozmowy. Korzystając z tego że jest zajęty ubrałam się i wyszłam z domu. Nie pozwolił by mi wyjść o tej porze.Nawet jeżeli jestem pełnoletnia. Nie mam co robić o tej porze ale bym nie zasnęła bo znając życie będą tam jeszcze jakiś czas hałasować. Szłam przez puste uliczki miasta przyglądając się oświetlonym wystawą. Coś mi dalej nie dawało spokoju. O czymś zapomniałam, ale nie mam pojęcia o czym.
Przechodziłam właśnie obok jubilera. Chwila ! Przecież mieli tu być o pierwszej w nocy !
Nie mogłam nic więcej zrobić bo usłyszałam wybuch a po chwili wylądowałam pod drzewem. Poczułam ostry ból na głowie. Przetarłam ręką skroń. Spojrzałam na dłoń. Była na niej krew. Cholera. Przecież wiedziałam że tu będą.
Zaczęło mi się kręci w głowie. Siedziałam z głową w dół. Słyszałam alarm z jubilera. Podbiegła do mnie jakaś postać. Widziałam tylko jego buty. Usłyszałam załadowanie broni. Ten ktoś chce mnie zabić ? Co sie dziwić, jest kryminalistą.
-Kim jesteś, i czego chcesz ?! -Nie odpowiedziałam. Nie miałam zamiaru. Niech robi co chce. Zauważyłam drugą parę czarnych butów.
-Zostaw ją.-usłyszałam zimny ton głosu. Chce mnie ratować ? Nie podnosiłam głowy. Dalej wzrok miałam wbity w buty przestępców.
-Chcesz ją zostawić? Ty chyba oszalałeś !-fuknął jeden z nich-Ona widziała co zrobiliśmy.
-I tak nic nie powie, Prawda ?-zwrócił się do mnie ale nie odpowiedziałam. Usłyszałam wycie syren policyjnych.-Idziemy !-Odeszli ode mnie i wsiedli do jakiegoś samochodu . Nie wiem dlaczego mi się to teraz przydarzyło ! Wstałam i uderzyłam pięścią o korę drzewa. Krzyknęłam głośno. Czułam jak rana mi pulsuje. Bolało strasznie. Wszystko mi pomału wirowało. Opierałam się plecami o drzewo i przymknęłam oczy.
-Rebecca !-usłyszałam głos znajomego detektywa. Otworzyłam oczy i uniosłam głowę. -Matko kochana-Złapałam się za skroń z której dalej ciekła krew.
Przyjaciel mojego ojca dzwonił gdzieś. Okazało się że na pogotowie. Zanim przyjechali , zjawił się mój ojciec. No pięknie.
-Co ty sobie wyobrażasz ?!-ojciec chwycił mnie za ramiona i lekko potrząsnął. Ale to wystarczyło aby silne bóle powróciły- Wychodzisz tak późno z domu i jeszcze zostajesz ranna przez jakiegoś pieprzonego kryminalistę ! Nie masz prawa wychodzi z domu tak późno !
-Dlaczego chcesz mi tak bardzo rozkazywać ?! Mam już dziewiętnaście lat, a ty mnie trzymasz jak w niewoli. Wszystko robisz co chcesz ! Wiesz co ? Czasem myślę że ten twój "kryminalista" jest kimś bliskim dla ciebie , a ja o niczym nie wiem !-łzy cisnęły mi się do oczu ale je opanowałam. Inni byli zajęci swoimi sprawami. Sprawdzali wszystko, przesłuchiwali innych świadków i badali miejsce które zostało zniszczone- Nigdy nie pokazałam ci jaka tak naprawdę jestem ! I nie będziesz wiedział ! Nie ma takiego mężczyzny który by ze mnie to wyciągnął ! I nie lubię jak mi rozkazujesz ! Jestem dość dorosła i mogę za siebie odpowiadać ! Więc daj mi spokój !
-Nie. Dopóki mieszkasz z nami mogę robić co chce !
-Dobra! Ale się wyprowadzę i będzie po sprawię!
-Niby gdzie ?
-Mam pracę, więc wystarczy mi na ..-zaczęło mi się strasznie kręcić w głowie i widziałam tylko czrne plamki przed oczami.
Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu. Widziałam czyjś cień za mną. Do pomieszczenia jeszcze ktoś wszedł. Zamknęłam oczy i udawałam że śpię.
-Mark i co z nią ?-a więc są tu moi rodzice.
-Lepiej, na szczęście nic poważnego jej nie zrobił.
-To dobrze.
Udawałam że się właśnie budzę. Odwróciłam się w stronę rodziców.
-Nic mi nie jest.
-Rebecca.. To moja wina. Gdyby nie ja to..
-Nie tato to nie twoja wina. Nie obwiniaj się.
Nie odezwał się.
-Która godzina ?
-10:23.
-Musze iść do pracy .
-Nie, odpoczywaj.
-Musze iść. To dla mnie ważny dzień.
-Dobrze.
Wstałam powoli z łóżka. Miałam opatrzone rany.Wyszłam z pomieszczenia i szłam do swojego pokoju. Dalej bolała mnie głowa. Wzięłam ciuchy na przebranie i poszłam do łazienki. Zrobiłam wszystkie poranne czynności i ubrałam się w przygotowane ciuchy. Utrudniał mi to ból głowy. Wczoraj ten mężczyzna darował mi życie. Ale dlaczego ?
Przyjęcie jest o 15 a muszę tam by szybciej żeby wszystko przygotować. Założyłam buty i zeszłam na dół.
Przygotowałam sobie szybko kanapki.Usiadłam przy stole i powoli je jadłam. Do pomieszczenia weszła mama.
-Jak się czujesz ?
-Dobrze.
-Wiesz że jak nie chcesz to nie musisz tam iść. Wcale nie musisz pracować. A jak chcesz to...
-Nie ma takiej potrzeby-uśmiechnęłam się do niej.
-Jesteś pewna ?
-Tak.
Wstałam od stołu zasuwając za sobą krzesło. Jay cały czas mi się przyglądała.
-Ja będę już szła. Pa !
-Pa, skarbie ! Uważaj na siebie.
Byłam obok kawiarni. Weszłam bez problemu do środka. Otwarte ? Dziwne. Josh nigdy nie zapomina zamknąć za sobą drzwi.
Zdjęłam powoli kurtkę rozglądając się.
-Josh ? Jest tu ktoś ?- nikt mi nie odpowiedział. Rozejrzałam się. Nic nie zniknęło. W kasie też wszystko jest. Może po prostu zapomniał zamknąć. Teraz nie mogę się tym przejmować. Muszę przygotować wszystko. Stoły były już połączone. Najwyraźniej Josh chciał mi pomóc. Wyjęłam z szafki przygotowane białe obrusy i starannie je rozłożyłam na stołach. Porozkładałam wszędzie różne dekoracje.
Całe jedzenie było gotowe, zrobione wcześniej przez kucharzy. Zaczęłam rozkładać talerze i sztućce.
Na koniec zajęłam się całą resztą.
Gdy wszystko było gotowe była godzina 14:30. Miałam jeszcze pół godziny. Usłyszałam dzwoneczek oznajmiający że ktoś wszedł. Odwróciłam się w tamtą stronę. Mark.
-I jak ?
-Wszystko jest już gotowe.
-Widziałaś tego przestępce ?
-Nie-weszłam za ladę-Mam pytanie.
-Wal śmiało.
-Ty masz jakąś tajemnicę , prawda ? Chodzi o to czy masz syna ?
-Syna ? Chciało by się. Nie mam i nigdy nie będę miał. Skąd ci to przyszło do głowy ?
-Nie ważne. Nie było pytania. Idź już.-wyganiałam go. Odchodził .
-Jakbyś widziała kogoś podejrzanego to dzwoń.
-Jasne.-Pomachałam mu. Ukucnęłam i chciałam sięgnąć po coś co było pod ladą. Dotknęłam czegoś, ale to było miękkie i ciepłe. Niemożliwe. Dlatego było otwarte. On cały czas tu siedział. Zauważyłam broń. Wzięłam ręce i wstałam. Wpatrywałam się w plecy Marka. I co mam zrobić ? Powiadomić go czy raczej nie?-Tato.-poczułam mocny ból na kostce. Wygięłam usta w grymasie.
-Co się stało ?-ściskał coraz mocniej. Mogłam go wydać ale wtedy by mnie zabił. A to nie było by miłe. Nie mogłam wyrwa nogi . Bolało jak diabli.
-Nie. Chce ci powiedzieć że wrócę dzisiaj później do domu.-Mark uśmiechnął się do mnie miło.
-Uważaj na siebie.-ostatnie co powiedział i wyszedł. Świetnie , zostałam sam na sam z mordercą. Tylko co teraz mam zrobić ? On dalej trzyma mnie za nogę.
-Odwróć się.-wydał mi polecenie. A ja powoli odwróciłam się w tył. Położyłam ręce na drugiej ladzie. Westchnęłam. To będzie mój koniec. Mężczyzna wyszedł z pod lady i stał centralnie za mną wymierzając mi bronią w głowę. Chciałam lekko odwrócić głowę żeby zobaczyć jego twarz ale przerwał mi to jego głos.-Radze ci tego nie robić. Inaczej możesz zginać a sadze że tego nie chcesz.-Miał rację, chciałam żyć, ale czy warto ? Sama nie wiem. Wydarzenie z przeszłości powtarzają się. Nie chcę cierpieć jak kiedyś. Poczułam jak bronią zjeżdża coraz niżej. Zaczepił o wisiorek. Chwyciłam za niego aby mi go nie zabrał.
-Tego ci nie dam.
-Puść-Nie robiłam tego. Nie chciałam aby go zabrał. To była cenna pamiątka po rodzicach. Lekko szarpnął. Wiedziałam że w końcu nie będzie czekał aż ulegnę. Kryminaliści często są niecierpliwi. Chcą aby na ich wyszło. Ze mną tak nie jest. Nie potrafię ulegać. Jestem stanowcza i pewna tego co się stanie.
Impulsy bólu w karku przeszły po moim całym ciele. Uderzył mnie bronią w kark. Powieki mi się przymykały. Wpadłam w silne ramiona, a naszyjnik został zerwany. Czułam jak mnie kładzie na zimnej podłodze, ale robił to delikatnie. Lekko otworzyłam oczy. Ujrzałam jego twarz lecz nic nie zrobił.
-Coś ty zrobił ?
-Nic.-powiedział. A potem głucha cisza i ciemność. Nie widziałam już niczego. Byłam sama w swoim opustoszonym świecie. Tutaj nikogo nie było tylko ja i moje myśli i zdarzenia ze snów. To były moje myśli skrywane w głębi serca. Nie pokazałabym ich nikomu. Wszystko robię sama i tak zawsze zostanie. Nikt mi nie pomoże.
Czemu na rozdział tak długo czekaliśmy. O kurde jaka końcówka ;o gskbdguisbs nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńRozdział super. mam nadzieję że kolejny pojawi się szybciej... życzę weny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, życzę weny.
OdpowiedzUsuńczy ktoś kiedykolwiek zastanawiał się co by było gdyby któryś chłopak z ukochanej przez świat Wielkiej Piątki zwyczajnie nie zgłosił się na przesłuchania do X Factor.? gdyby tuż przed czerwcem 2010 roku poznał zaskakująco nieśmiałą i niegramotną dziewczynę, która zawróciłaby mu w głowie na tyle, że nie miałby czasu na nic innego, zwłaszcza na ten jeden poważny krok decydujący o jego przyszłej karierze.?
OdpowiedzUsuńna szczęście, nikt nie musi się o to martwić xx.
uczucie dwójki szesnastolatków to być może nietrwała, ale intensywna instytucja. nawet jeśli będzie nazwane tylko wakacyjną, pierwszą miłością. bo ponoć to piękna sprawa. nawet dla tak niedoświadczonej i zamkniętej w sobie osoby, jaką jest Louise Sanders. tylko czy taka nieśmiała dziewczyna poradzi sobie z tym całym zgiełkiem pierwszych randek, pocałunków i innych pierwszych razów, w dodatku pod ostrzałem mediów i rzeszy fanów swojego chłopaka.? czas pokaże... a jeśli ktoś chciałby poznać odpowiedź na to pytanie, zapraszam tutaj:
http://boy-from-bakery.blogspot.com/
na (podobno) jedną z niewielu historyjek o Harrym Stylesie jeszcze przed sławą. dziękuję za każde ewentualne odwiedziny xx. i ogromnie przepraszam za SPAM...